-Hej, mała! -blondyn uśmiechnął się szelmowsko. -Może i mi wypucujesz autko w takim stroju? -poruszył znacząco brwiami.
-No, ależ oczywiście. -Kästner'owa jest nieprzewidywalna, nawet bardzo. Nikt nie może jej rozgryźć, jej plany ujawniają się dopiero po zrealizowaniu.
Poprawiałam swoje kruczoczarne włosy, gdy Ali podeszło do ławki okupowanej przez nas z wężem ogrodowym.
-Taki pewny jesteś blondasku? -jej oczy zabłysły, no nie, ona i jej kolejny niecny plan.
-Bardzo. -był taki pewny siebie.
Młoda Kästner odkręciła strumień lodowatej wody i potraktowała nim mojego braciszka. Kochana, mnie oszczędziła.
-Przegięłaś! -Marco był wściekły.
-Ojoj, kochany, jesteś uroczy taki wściekły. -puściła mu oczko. -A i fajne ciałko, też sobie popatrzę.
Marco rwał do niej żeby ją przestraszyć ale w odpowiednim momencie zatrzymałam go.
-Zostaw ją, to moja przyjaciółka. -mój głos był stanowczy, to dziwne.
-Jaka niby przyjaciółka?! Nie widziałem jej nigdy u nas więc nie zmyślaj! -prychnął w moją stronę.
-Marco,
-To ona? Czemu nie powiedziałaś wcześniej? -uspokoił się i podszedł do niej, mam się bać?
-Al zmieniłaś się, czemu przestałaś się odzywać? -złapał ją za rękę. -Mówiłem Ci, że się znamy, wtedy, wiesz o co mi chodzi, Al kurwa.
-Chwila, chwila. Kiedy się widzieliście? -wtrąciłam się do ich konwersacji.
-Nie ważne El. -burknął w moją stronę.
-Czemu? Ja jestem inna, ty jesteś inny, każdy jest inny, jestem inną osobą, nie jestem dawną Al, sama nie wiem kim jestem, nie przeszkadza mi to. -bawiła się palcami, nienawidziła takich sytuacji. -Musze iść, pa El. - pomachała na odchodne i weszła do garażu.
Perspektywa Arii.
Nie wykryta lokalizacja.
-Zostaw mnie! Zostaw! -krzyczałam tak głośno jak mogłam. -Czego ode mnie chcecie?! -płakałam, cóż mi pozostało?
-Spokojnie, i tak nikt Cię nie usłyszy, nikt. Jesteśmy tu tylko we dwoje, już nikt nas nie rozłączy. -zaśmiał mi się prosto w twarz, a to podły skurwiel. Jeszcze nie wiem z kim zaczyna.
Nie odpowiedziałam nic. Próbowałam jakoś uciec, ale niestety ON przywiązał mnie do krzesła, dlaczego mi to robi? Dlaczego chce niszczyć moje życie? Co takiego zrobiłam? Moja odwaga zeszła na drugi plan, jestem teraz tak bardzo krucha, boję się, boję się co ten skurwiel jest mi w stanie zrobić. Cholera, wiem! Mam telefon w kieszonce spodni, jeśli tylko uda mi się go wyjąć i zadzwonić kiedy wyjdzie.
Poczekałam aż porywacz wyjdzie z pomieszczenia, w którym przebywam, zaczęłam delikatnie poruszać ręką tak abym po chwili mogła wyciągnąć komórkę, boże proszę Cię pozwól mi stąd uciec. Tak! Wyjęłam go, cholera! Blokada telefonu! Próbowałam go odblokować. PIP! O nie! Kurwa nie! Ten cholerny dźwięk!
-Już chcesz ode mnie uciec? Tak szybko? No co ty Ario, moja kochana Ario. -pogładził mnie po podbródku. -Oddaj mi to, nie potrzebne Ci. -nie oddałam telefonu. -Ario, oddaj zanim się zdenerwuje. Kurwa, Aria! Oddaj mi to do cholery! -wyrwał mi telefon. Na policzku poczułam ogień, spoliczkował mnie, z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy, tak bardzo bolało.
Perspektywa Alison.
Jak poparzona wpadłam do domu Reus'ów. Byłam tak znudzona, że nic innego nie zostało, o boże! Cała się zdyszałam, było już późno, dochodziła 23, a rodziców młodzieży nie było.
-A lalalal! -krzyczałam na cały dom, miałam ochotę ich pobudzić, mogli nie pozwolić abym zdobyła klucze do domu.
-Ali, co ty tu? -ze schodów wyłoniła się Elena w piżamach.
-Odwiedzam Cię! -byłam pełna entuzjazmu.
Usiadłyśmy przed telewizorem, jednak El, ona byłą nieobecna, coś się stało?
-El, co jest? -spojrzałam na dziewczynę siedzącą pod kocem. -Czemu jesteś smutna? -spytałam z troską.
-Bo nie radosna! -fuknęła w moją stronę.
-To jakiś chłopak? -nie dałam jej wyprowadzić mnie z równowagi.
-On, on ciągle siedzi w mojej głowie. -wskazała na telefon, na którym było zdjęcie jej brata. Chwila, ona czuje coś do niego?
-Nie opłaca się kochać, takie jest moje zdanie. -kłamałam. Nie wiem co mną kierowało.
-Miłość to piękne uczucie, ale miłość to także ból, smutek oraz cierpienie. -jej głos łamał się.
-Nie bądź naiwna. On nie myśli o Tobie w taki sposób, nawet nie patrzy. -ale jestem suką, teraz to czuję. - Nie jest potrzebna mu biedna siostrzyczka do pocieszania, on potrzebuje kogoś innego niż ty, kogoś na kogo zasługuje. -jestem taką idiotką. Dlaczego to kurwa powiedziałam?!
Poczułam jej ciepło na moim ramieniu, biedna. To chyba była gorzka prawda. Łzy spływały z jej oczu, czułam się tak cholernie winna. To przeze mnie płacze.
-Tak, taka jest prawda. Dobranoc Al. -lekko uśmiechnęła się po czym zamknęła zmęczone powieki.
Wszyscy mówią, że miłość jest aniołem. Jednakże miłość nie może być aniołem, może być diabłem - sprowadza cierpienie i płacz. Sprawia, że masz ochotę mordować, aby nikt nigdy nie zabrał ci kogoś kogo kochasz. Jak coś tak destruktywnego może być nazywane aniołem? Coś tak podłego?
Miłość nie jest aniołem- jest demonem w najgorszej postaci, jest piękny i uwodzicielski, jak
*******
Parę słów ode mnie: Mamy rozdział i w końcu mogę powiedzieć że jestem nawet zadowolona. W tym tygodniu wiele rzeczy i sytuacji dało mi do myślenia, czy coś co trwało tak długo, da się zepsuć przez jedną kłótnię? Nie wiem. Szkoda tylko, że bardzo tego żałuje, a z naprawą błędów jest już gorzej. Wracając- czy między Marco i Al było coś przed laty? A co z miłością Eleny do własnego brata? Przecież to niedorzeczne. A Aria? Kto jest tajemniczym porywaczem i czego oczekuje? Hmm.. mam ostatnio wiele planów. No i tak, zapomniałabym!
Jeśli czytacie dajcie znak życia! Nawet najmniejszy!
Całuję,
A.