piątek, 27 marca 2015

#010 Prawda zawsze wychodzi na jaw, ale jeszcze nie teraz.

Stoję jak osłupiała, moje nogi odmawiają posłuszeństwa po zbyt dużej dawce adrenaliny.
Czuję się wrakiem człowieka.
Wiem jedno, ten który chce się bawić w zastraszanie nie odpuści łatwo, ale ja również tego nie zrobię. Nie dam za wygraną.
Zimny wiatr przeszywa moje ciało dzięki czemu powraca napięcie w moich mięśniach i wracam do domu. Ze złością rzucam się na kanapę, uczucia jakie odczuwam w tej chwili są nie do opisania. Z jednej strony czuję strach, jednak z drugiej ogromną złość że, ktoś postanowił mnie zastraszać. 
Prawda jest taka że, nie wiem co działo się ostatniej nocy i nie wiem czego się spodziewać ze strony oprawcy. Zastanawiam się brakiem wspomnień, pewnie w klubie ktoś dosypał mi jakiegoś gówna, a mówili żeby nie pić tego samego piwa jeśli odstawiłam je raz na stolik i odeszłam.
Jednak czasu nie cofnę, mam tylko nadzieje że, z czasem pamięć powróci albo dowiem się tego od kogoś. 
Próbuje o tym wszystkim nie myśleć, bo głowa boli mnie co raz bardziej. 
***
Budzę się, spoglądam na telefon i stwierdzam że, przespałam cały ten cholerny dzień.
Wstaję leniwie i kieruje się do kuchni, jem co nieco.
Myślę, nadal.
Nie mogę siedzieć tak sama w domu bo zgłupieje. Wieczorny spacer powinien mnie odprężyć. Chodzę po pustym już parku, gdzie nie gdzie zbierają się grupki ludzi w moim wieku, jednak nie jest to moje towarzystwo.
Po co zgrywamy kogoś kim nie jesteśmy? Dla innych? Mam jedno pytanie: Czy oni robią dla nas to samo? Jeśli komuś na nas zależy pokocha nas takim jakim jesteśmy. 
Z moich przemyśleń wyrywa mnie znajomy głos.
-Al -odwracam się, to Marco. -Co ty tu robisz? Jest już późno, nie powinnaś tu chodzić sama. -całuję mnie w usta. 
Chwila.
Co ty kurwa robisz? 
Wyrywam się szybko z jego pocałunku. 
-Raczej co TY robisz. -naciskam na słowo ty. 
-Powinnaś wracać do domu. -w jego głosie słychać złość. -O tej godzinie zbiera się tu nie ciekawe towarzystwo. Nie chciałabyś wpaść na moich kumpli. -muska palcem mój policzek.
-Przestań. -patrzę z rezerwą. -Co brałeś? -próbuje go wyczuć, na marne. W jego oddechu nie czuć zioła czy alkoholu.
-Nic? -jest co raz bardziej szorstki w rozmowie. -Sama wczoraj zaczęłaś a teraz mamy udawać że nic się kurwa nie stało? -jego źrenice rozszerzają się, to nie wróży nic dobrego.
-Co niby zaczęłam koleś? -odpycham go od siebie.
-Och, Ali. Teraz będziesz próbowała swoich gierek? Hm, nic nie pamiętasz czy nic się nie stało? -wysyła mi złośliwy uśmieszek.
-Nie wiem o czym mówisz. -mówię z szczerością w oczach.
Naprawdę nie wiem o czym on mówi. Nie oszukiwałabym go. Nic nie pamiętam... zupełnie nic...
-Ile ty masz lat dziewczyno? Myślisz że, zmanipulujesz mnie tak, jak robiłaś to gdy byliśmy mali? -śmieje się ironicznie.
On coś wie. 
-Reus. -przeszywam go wzrokiem. 
-Jesteś żałosna. -cofam się o krok. Czuję się jakby ktoś uderzył mnie w policzek. -Tylko tyle mam ci do powiedzenia. -spogląda na mnie z nienawiścią. Odwraca się i odchodzi.


Od autorki: Wiem że, nie było mnie tu przez długi czas. Naprawdę długi. Było to spowodowane moim brakiem weny oraz problemami w życiu. Myślę że, teraz będę pisać częściej. 
Za swoją nieobecność bardzo przepraszam.
Całuję,
A.