sobota, 31 maja 2014

#006 "To będzie lepsze niż karteczka "kopnij mnie"." cz.1

21 lipca, poniedziałek, Dortmund.
-No co ty nie powiesz. -kpiłam z El. -Avocado jest obleśne. -drążyłam jedząc truskawki. -Smakuje jak rzygi. -jak można jeść coś tak okropnego? To jakaś paranoja.
-Nie znasz się. -burknęła. Jedząc łapczywie to, czego nienawidzę i mówię o tym głośno i wyraźnie.
-No właśnie, nie znasz się. -powiedział młody Reus wchodząc na balkon. Bronił swojej siostrzyczki, no tak, obydwoje są zawzięci.
-O znalazł się, najmądrzejszy idiota pod słońcem. -skwitowałam. Nie mam ochoty na żadne rozmowy z takim palantem jak on, chodź jego perfumy są boskie.
-Zamknij się Kastner. -uśmiechnął się chamsko. -Zaraz korona Ci z głowy spadnie, księżniczko. -dał mi do zrozumienia że tak łatwo nie wygram. Och Marco, jesteś tak seksowny a zarazem tak idiotyczny jak nikt inny.
-Znowu będziecie się na siebie wydzierać? -El była widocznie podminowana. -Mam dość tych waszych głupich tekścików. -spojrzała na mnie ukradkiem, po czym swój wzrok skierowała na brata, wpatrywała się w niego jak w obrazek. Przez chwile pomyślałam nawet, iż się czymś ubrudził. Szkoda, myliłam się.
-Nigdy! -powiedzieliśmy w tym samym czasie. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Było to dość dziwne, a nawet bardzo dziwne.
-Ugh, skończ się śmiać jak stara babka.. -skwitował. -Nie przyszedłem tu się przekomarzać.-mówił dalej. -Kurwa do sprzątania księżniczki! -wrzasnął po czym wyszedł.
-Sam jesteś stara babka, boli mnie gardło. -odgryzłam się jak najszybciej. O nie, nie panie Reus, ze mną nie ma tak łatwo.
*
-Jakie bierzesz lody? -pytałam moją przyjaciółkę. -Ja wezmę 6 gałek. -uśmiechnęłam się szczerze. Mogę zachorować, ale te lody są przepyszne! Nigdy nie umiem się zdecydować, cała ja.
-Biorę czekoladę-banan, klasycznie. -miała dziś świetny humor. To takie dziwne, ostatnio jest ciągle jakaś nadęta lub zniechęcona.
-Ile gałek? -spytała naburmuszona kelnerka. Co mnie obchodzi że ma zły dzień? Niech się wyżyje na tym kto ją zdenerwował a nie na klientach.
-6. -mówiłam patrząc w okno.
Razem z El wyjechałyśmy na rolkach z lodziarni i usiadłyśmy na pobliskiej ławce, która była przed samym kościołem. Tą lodziarnie mogli otworzyć w zdecydowanie innym miejscu. Nienawidzę kościołów i tych księżulków, którzy gadają nie dorzeczy.
-Ali... ludzie właśnie wychodzą z kościoła, mój kuzyn miał przed chwilą ślub. -zmieszała się Elena. -Daj mi swoje okulary do cholery zanim wszyscy mnie zobaczą! -krzyknęłam w moją stronę, a jej policzki stały się wręcz purpurowe.
-Okay.... -zaśmiałam się, była zabawna jak się tak złości. Tak jest zawsze. -Chodź zabieramy się stąd.
Powoli wstałyśmy z ławki, aby ewakułować się z miejsca zamieszania.
-O ja pieprze. -jękła. -Stój, wszyscy teraz wyjeżdżają. Kurwa poznają mnie! Al, do cholery! -założyła kaptur, wyglądała jeszcze bardziej komicznie. -Nigdy więcej. -nie wiedziała czy się śmiać czy raczej płakać.
Nie miałyśmy innego wyjścia, ustałyśmy na chodniku, czekając aż wszyscy wyjadą, nie wpierdolę się przecież na ulice. Ugh.  Wszyscy ludzie oglądali się, zresztą nie ma się co dziwić. Dwie psycholki jeżdżą  na rolkach w czasie mszy i wszystkie. Do tego liżą lody, a jedna stoi jak słup ze ściśniętym kapturem i w okularach przeciwsłonecznych chociaż wcale nie ma słońca. Cudownie. Na parkingu zauważyłam czarne auto Reusa. Jeszcze lepiej, podirytowałam się. Zaraz zaczną się głupie przycinki i teksty. Jakie to my nie jesteśmy pizdnięte, bo stoimy jak święte krowy czekając aż ktoś nas przepuści, chodź wiadomo, że nikt się nie zatrzyma.
Przyglądając się autom zamarłam. Widziałam...na tylnym siedzeniu w czarnym BMW zauważyłam dokładnie taką samą osobę jaką jest Aria! Co do cholery?! Nie.. to nie możliwe.
-El... -jękłam smutna. -Widziałam ją. -może tylko mi się wydaje że to ona? A może po prostu gdzieś uciekła a jej rodzice robią wielkie halo? Teraz może jedzie na wesele i nie wie o tym, że każdy bardzo się martwi i jej szuka?
-Kogo? Alison, kogo widziałaś? -Elena próbowała mnie uspokoić.
-Widziałam... widziałam Arię. To nie jest możliwe, prawda? -spojrzałam jej głęboko w oczy.
-To nie możliwe. -syknęła. -Widziałam całą listę gości, jej nazwisko na niej nie widniało. -próbowała być opanowana. -Chodźmy już do domu. -jej humor momentalnie gdzieś zginął.
-Mam cię! -w hałasie klubu nocnego usłyszałam głos Alexa. Jego dłonie mocno trzymały się mojej talii. -Wszędzie cię szukałem mała. -uśmiechnął się szelmowsko. Czułam jego oddech przy mojej szyji, był zdyszany.
-Szukałam cię. Gdzie ty byłeś? -szybko wyrwałam się z jego objęć. -Łatwo się tutaj zgubić. -uprzedziłam. -Jest tu znacznie za dużo ludzi. -ciągnęłam dalej. -Masz to po co poszedłeś?
-Oczywiście. -podał mi mała torebeczkę z białym proszkiem do której mimowolnie się uśmiechnęłam.
-No to, idziemy się bawić! -wykrzyczałam radośnie.
Na lekkim haju poszliśmy w tłum. Wydawało mi się, iż wszyscy byli tutaj albo napici, albo naćpani. Cały świat w jednej chwili zaczął mnie zadowalać. Nie przyszliśmy tu w końcu podpierać ścian czy sączyć rozrzedzone piwo. Każdy przyszedł tu aby dobrze się zabawić!
Godziny leciały jak gdyby biegły na zawodach chcąc być pierwsze. Bawiłam się jak tylko umiałam, nie patrząc na to jak może to wyglądać. Nasza ekipa była pierwszorzędna tak jak klub zresztą. Zawsze świetnie dogadywaliśmy się z Alexem, był dla mnie przyjacielem, ale czy ja dla niego również? Mówią że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Mimo to ja jestem zdania że wszystko istnieje, albo tylko sobie to wmawiam. Nic mnie z nim nie łączy, nigdy łączyć zresztą nie będzie, znamy się od piaskownicy, on wie wszystko o mnie, ja o nim, ale nie chce żeby był kimś więcej niż jest teraz.
21 lipca, poniedziałek, Dortmund. 
Perspektywa Eleny.
Marco! -wpadłam do pokoju farbowanego jak burza mimo iż było grubo po 24. -Miałam okropny sen! -ocierałam oczy od łez. Może wezmę go na historyjkę o okropnym śnie.
-Co..? Co się stało? -próbował się rozbudzić, na marne. Jego oczy ciągle się zamykały, na tych treningach muszą go okropnie męczyć. Chamy.
-Mówię ci przecież. Miałam koszmar. Boję się. -z moich oczu płynęły potoki łez. Na pewno się nabierze, pomyślałam.-Mogę...-przerwałam. -Mogę do ciebie? -zgrywałam naiwną. Chowając ręce za siebie.
-Och bożę, chodź. -zrobił dla mnie miejsce i odsłonił kołdrę. -Wskakuj. -zaprosił ręką. -No więc co ci się takiego przyśniło moja mała siostrzyczko? -stał się w jednej chwili taki kochany.
-No więc. -mówiłam głosem przestraszonej małej dziewuszki. -Śnił mi się okropny sen... śniło mi się, że tata zabił mamę, bo ta przespała się z innym, a on na tym ją przyłapał... ojciec był tak wściekły że odebrał życie tobie, mój braciszku. -powstrzymywałam udawane łzy. -I zostałam sama..  jakiś mężczyzna wszedł przez okno do domu, miał na sobie kominiarkę i nóż. Podszedł do mnie, taki wściekły, i dźgnął mnie nożem. I znowu, znowu i znowu. -przejęłam się tym co mówię. -Bolało jak by to było na prawdę, na szczęście, obudziłam się, ale nadal się boje, że to się zaraz stanie.
-I tyle? -nie przejął się, cholera. -No ale jeśli się boisz... to był tylko sen i nic więcej. -patrzył na mnie i gładził moje włosy. -A teraz, chodźmy już spać, proszę cię. -uśmiechnął się delikatnie. -Możesz zostać.
-Nie będę robić ci problemu... -czekałam aż powie że to nie problem. Plan zdobyć brata jest idealny! Pochwaliłam sama siebie w myślach.
-To żaden problem Elenko. -Ha! Wiedziałam. Po tylu latach nieraz można wyczuć co powie.
-No więc.. dobrze. Zostanę. -nadal zgrywałam biedną.
-Śpij dobrze, El.
-Aaaaaa! -wrzasnęłam.
-Co znowu do cholery?! -podirytował się.
-Marco! Grzmi! -panikowałam. -Wiesz jak bardzo boję się burzy!
-Eh, to tylko wyładowania atmosferyczne, nic ci się nie stanie. Jesteś bezpieczna. -stał się oschły. -No chodź tu do mnie. -zaprosił gestem ręki.
Wtuliłam się w umięśnione ciało brata, był taki ciepły. Każda chwila z nim była dla mnie ogromnym spełnieniem. On zobaczy, zobaczy że jeszcze będzie mój, i tylko mój. Odchyliłam się delikatnie, by spojrzeć jak śpi. Cmoknęłam go w usta.. och, to takie cudowne.
-El. -nie wiedział co się dzieję. -Czemu mnie pocałowałaś?
Od autorki: Jest i 6 rozdział. W końcu zebrałam się, aby coś napisać. Ciągle nie ma mnie w domu co odbija się na blogu. Sytuacja z ślubem, nie była przeze mnie wymyślona, tak stało się naprawdę. I to nie dawno. Głupia ja. A no i oczywiście, nie byłam sama, razem z Julianną Kot zgrywałyśmy idiotki xD Haha, ciekawe czy jej kuzyn ją rozpoznał no ale.. 
Buziaczki, 
A. 
CZYTASZ? ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD. 
Next=8 komentarzy. 

8 komentarzy:

  1. Elena moją idolką :D Opłacało się czekać! Taka bomba na koniec? *o* Nie mogę się doczekać,aż w kolejnym rozdziale zobrazujesz nam co dalej! :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówiąc szczerze.. ten rozdział wyszedł o wiele lepiej od poprzedniego :D Ten musiałam kilka razy przeczytać ze smile'm na twarzy xD Raczej mnie wtedy nie zauważyli (na szczęście) Ciekawe jak z Eleną. Hah, nie zapomnę nigdy tej sytuacji. Normalnie mistrze. El, jak wiesz.. kocham ją normalnie, zarąbista babka :D I ciekawe, czy Reus po "pocałunku" dalej zechce ją przygarnąć w nocy xD Zgodzę się z koleżanką wyżej. Bomba na koniec, a teraz trzeba czekać na kolejny rozdział, w którym nie wiadomo co się wydarzy. Dlatego czekam! Super, super, super. CUD, MIÓD, ORZESZKI <3 Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. wpadłam tu przypadkiem i nie żaluję :)
    Elena jest po prostu Miszczynią!
    Ciekawa jestem co Mu odpowie odnosnie tego pocałunku ;)
    Czekam na nn
    Tymczasem zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/

    Buziaki:**
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, uwielbiam tę napiętą atmosferę i to, że nigdy nie wiem co może się zaraz wydarzyć! Marco jest cudowny jako taki niegrzeczny chłopiec i chyba będę to powtarzać do końca tego opowiadania! Haha! No a ta końcówka? Kurde, sama nie wiem co myśleć o tym całym planie Eleny. Z jednej strony to zabawne, z drugiej totalnie żałosne. Przecież dziewczyna leci na swojego brata... Kurde, niezręczna sytuacja. I nie spotykana, co czyni Twój blog oryginalnym! I chyba dlatego go uwielbiam! :)
    Buziaki i zapraszam w wolnej chwili do mnie :)
    http://marcinho11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog jest genialny, mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest super, tak jak blog. Obyś szybko dodała kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział to chyba jeden lepszych. A końcówka najlepsza.

    OdpowiedzUsuń